1

piątek, 9 lutego 2018

Test kosmicznej odzieży.

 Zima w pełni i sezon zimowy w sklepach również. Jest to zatem najlepszy okres na zakupy ciepłej kurtki bowiem za chwilę już na wieszakach w sklepach zawisną kostiumy kąpielowe.
Krótka przejażdżka w poszukiwaniu dobrej kurtki na mrozy zaprowadziła nas z powrotem do domu, przed ekran monitora. Okazało się, że i owszem  oferowanego asortymentu jest pod dostatkiem ale albo kolor albo rozmiar skończył sie kilka dni wcześniej. Mogłam podotykać i podglądać ale nie kupić. To jakby ostatni dzwonek na zakup ciepłej odzieży bo witryny sklepowe zapowiadają już wiosnę. 
Z niecierpliwością rozpoczęłam poszukiwanie kurtki na stronie producenta którego wyrób wpadł mi w oko w sklepie. Upłynęło dużo czasu na poszukiwaniach bo oferta internetowa była rzeczywiście bogata. Skupiłam się na puchowych bo nic tak dobrze nie izoluje jak powietrze. Znaleźliśmy wymarzoną, bo i p. pomagał ochoczo. Jest niby zwykła ale w rzeczywistości od przeciętności odstaje jak Ferrari od Syrenki. Na zewnątrz ma zaskakująco gruby materiał ale działający jak membrana przepuszczająca wilgoć z ciała na zewnątrz. Ocieplenie to puch z niewielką domieszką pierza a podszewka to już kosmos. Do opisania jej wspomogą mnie zdjęcia.
Już dwa lata temu wpadła mi w ręce podkoszulka z długim rękawem od środka wyklejona małymi cekinami z aluminium. Wtedy jej nie kupiłam bo rozsądek, czytaj skąpstwo, błędnie tłumaczył mi, że wydawanie pieniędzy na super ciepłe ciuchy to nie uzasadniony zbytek. 

Pomimo mroźnych zim w Chicago, dokuczliwości minus dwudziestu kilku stopni nie odczuwam bardzo boleśnie. Och nie, nie jestem królową lodowej krainy i nie rozkoszuję się ujemnymi wartościami wskazań termometru. Gdy nadchodzą srogie mrozy nie przebywam zbyt długo poza domem lub bez ochrony karoserii auta w drodze do i z pracy. 
Dlatego też zwykła kurtka zimowa i ciepły sweter lub bluza z polaru wystarczają aby nie zamarznąć przez kilka minut.
Poniżej dwudziestu jest nieznośnie przykro i nawet oddychanie sprawia ból gdy zimne powietrze wpada do płuc. Aby pokochać zimę trzeba mieć rzeczywiście dobre ciuchy, zima jest piękna i jej urok trudno docenić gdy na przykład marzną nam nogi. Jest to pora roku która również zabiera sporo miejsca w szafie. 
Obecnie, gdy w planie mamy zamiar stanąć na najzimniejszym kontynencie temat ciepłej odzieży powrócił jak niechciany bumerang.
Kurtkę zakupiliśmy w wirtualnym sklepie i teraz przyszła kolej na zapoznanie się z tym co znajdowało się w dwóch małych kartonikach, leżących do tej pory na stole. W jednym z nich była podkoszulka a w drugim cienkie legginsy.
Firma która produkuje taką bieliznę opatentowała pomysł i dzięki temu nie ma konkurencji na rynku. Ponoć jest to bardzo dobry pomysł bo aluminiowe cekiny odbijają ciepło emitowane przez ciało a przestrzeń pomiędzy nimi pozwala odprowadzać wilgoć. Poszłam na całość i zakupiłam komplet.

Zaskoczeniem były pierwsze minuty po założeniu podkoszulki w domu, zrobiło mi się zimno. Co do diaska! Miało to grzać a nie mrozić! Po chwili zrozumiałam o co chodzi. Najpierw muszę rozgrzać blaszane opiłki które dotykają ciała. Efekt ziębienia minął szybko i nic więcej się nie wydarzyło. Nic nie grzało i nie parzyło.
- Wyjdź na dwór. - p. krytycznie podszedł do mojego zakupu i nie dał się namówić przynajmniej na podkoszulkę. W sklepie oznajmił, że on pozostanie przy wypróbowanych na własnej osobie sposobach. Na bieliznę z podwójnej dzianiny, przy skórze bawełna a na zewnątrz wełna. Wiem, że jest to komfortowe i ciepłe bo gdy czasami p. zakłada swoją już lekko sfatygowaną górę zarzuca kurtkę i już jest gotowy do wyjścia. Wtedy następuje krótkie starcie które wygrywam bo pomimo tego, że tutaj nikt nie przejmuje się wyglądem zewnętrznym a jedynie kontem w banku, to nie ma co przesadzać z afiszowaniem się, że nie stać cię na koszulę. - Jest dość zimno to wypróbujesz czy kosmiczna technologia działa na zwykłych śmiertelników. - Oczywiście nie skorzystałam, z podpowiedzi i przebrałam się w swoje domowe, dobrze mi znane ciuchy. 

- Czeka nas zatem spacer w parku i to w najbliższej przyszłości póki mrozy objęły panowanie na tej szerokości geograficznej. 
Minął dzień i nastała prawdziwa zima. Spadło dużo śniegu ale za to odpuściły mrozy. Dzisiaj rano wybraliśmy się na test do parku aby puszystego śniegu nam nie zabrakło. Po usunięciu śniegu z auta ruszyliśmy ośnieżonymi ulicami. Było jeszcze wcześnie ale już po porannym korku w którym inni udali się do pracy. 
Jakież było nasze zdziwienie gdy objechawszy park dookoła stwierdziliśmy, że nie ma ani jednego wjazdu odśnieżonego aby zjechać z ulicy. Park zamknięty na trzy albo cztery spusty. Nie mogłam uwierzyć, że taką atrakcję jak świeży śnieg trzyma się zamkniętą za szlabanami. Nici z parkowego szaleństwa więc udaliśmy się do przemysłowej części naszej wioski bo drogi były w miarę przejezdne. Tam latem jeździmy na rowerach bo jest wyjątkowo ładnie jak na przemysłową zabudowę. Jest jeziorko z fontanną i dużo zieleni. Skwerek zamiast parku wystarczył nam w zupełności aby znaleźć dziewiczy śnieg. Ruszyłam ochoczo zabezpieczona w wysokie buty i lekko rozchylając kurtkę bo było mi w niej zbyt ciepło aby szczelnie się otulić.
Cekiny działają bez zarzutu i pokuszę się o stwierdzenie, że reklamowana kurtka która ma zabezpieczyć człowieka w mrozach do -40C ochroni i mnie, wyjątkowego zmarzlaka, nawet na Antarktydzie.